Mariusz Pudzianowski, popularny były strongman zasłynął przed blisko rokiem swoim negatywnym stosunkiem do masowej imigracji dotykającej Europę. Teraz gorzko komentuje sprawę zamachu w Berlinie, w którym zamordowano polskiego kierowcę.
"Chciałem chronić swoich kierowców. Komuś się to nie spodobało…"
Gdy przed rokiem miało miejsce apogeum masowego napływu do Europy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, w pobliżu Calais we Francji dochodziło do dantejskich scen. Duże grupy przybyszów atakowały ciężarówki przewożące towary przez kanał La Manche do Wielkiej Brytanii. W internecie zaroiło się od nagrań i fotografii ukazujących zniszczone TIR-y.
Sprawę gorąco komentował Mariusz Pudzianowski. Jest on właścicielem firmy transportowej i również jego ciężarówki były atakowane i niszczone przez imigrantów. Popularny Pudzian zapowiadał wtedy, że jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, to sam będzie jeździł ze swoimi kierowcami i będzie ich bronił przy użyciu kija bejsbolowego. Spotkał się wtedy z falą krytyki. Podobnie jak innych przeciwników polityki imigracyjnej UE, nazywano go „rasistą” i „ksenofobem”.
Ostatnie wydarzenia z Berlina pokazały, że Pudzianowski miał rację. Ze względu na rozmiary tragedii z pewnością nie odczuwa z tego powodu satysfakcji. Na swoim profilu na Facebooku pisał o zamordowanym polskim kierowcy Łukaszu Urbanie jako o bohaterze. – Polski kierowca ciężarówki, bohater, który walczył z napastnikiem i przyczynił się do zmniejszenia rozmiarów tragedii – napisał Pudzianowski.
Nie zawahał się jednak przypomnieć fali hejtu z jaką spotkał się gdy przed rokiem zapowiadał obronę swoich kierowców. – Przypomnijcie sobie akcję, którą nagłośniłem niemalże rok temu, gdy chciałem chronić swoich kierowców za pomocą prostego kija bejsbolowego. Komuś się to nie spodobało… a teraz pamiętajcie proszę o Łukaszu, bo jego postawa była wprost bohaterska. – zakończył wpis.